Boy, if life were only like this. If life were only like this.
Woody Allen, Annie Hall


niedziela, 21 kwietnia 2013


Szczury w Bibliotece Babel
lament rudzików w betonowych klatkach

Internet jest czymś niesamowitym. Nieomal niepojętym. Do tego wszystkiego tak lotnym, że trudno zwrócić szczególną uwagę na jego cierpkość. Cierpkość niezauważalną prawie, ale jakże dosadną. Zniewoleni  zachwyceni są jego prostym pięknem , jego mobilnością, jego siłą oddziaływania, jego wszechobecną użytecznością, jego wspaniałym „wszystkim”. Wszystko się na nim opiera, począwszy od linii lotniczych po planowanie przestrzeni twórczej. Wszystko. Wdarł się nawet w nader wysublimowaną przestrzeń, którą tworzą literatura, film, muzyka, impertynencko wkroczył w sferę sztuki. Mało tego, nie tylko sztuki jako takiej, ale i w przestrzeń sztuki umysłów. Jest wszędzie. Wchłania, przetwarza, oddaje w zmienionej formie. To jak pożyczyć komuś pierwsze wydanie jakiejś książki i dostać z powrotem inny egzemplarz, w nowszym, ładniejszym wydaniu i miękkiej oprawie. Wolumin jest lżejszy i ładniejszy, ale to nie to samo.  Tak właśnie  Internet zabiera ciężar przykładowej książki i oddaje w łatwo przyswajalnej formie. Prawie wszystko znalazło się już na taśmie wędrującej ku krematorium kulturowemu, by „później” wyfrunąć jako opary niegdysiejszego piękna. W dymie pojawiają się drobinki, które stosunkowo łatwo osadzają się na gałęziach drzew zamieszkiwanych przez stare, nieprzystosowane do lotu w tych oparach ptaki.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Telewizja dziś - check the meaning!



Telewizja, niegdysiejsze okno na świat wielu nastolatków (i nie tylko!), pełnoprawny członek przeciętnej rodziny staje się dziś przeżytkiem. Już nie będzie tragicznych w skutkach kłótni o pilota, powiedzenie „kto ma pilota, ten ma władzę” zupełnie traci więc na swoim znaczeniu. Tak, proszę Państwa! Idąc za słowami piosenki zespołu Daft Punk - ówczesny świat zmierza do całkowitej automatyzacji. Chęć ulepszania, usprawniania, pomniejszania i przyśpieszania świata doprowadził do tego, że medium to zupełnie traci na swoim dotychczasowym znaczeniu. Dlaczego tak się dzieje?

wtorek, 9 kwietnia 2013

Kilka słów o fanach



Relacja pomiędzy producentem, a konsumentem wydaje się być czymś, co funkcjonuje na jasnych i zrozumiałych dla wszystkich zasadach. Ten pierwszy produkuje przynoszące zysk show, drugi je ogląda i tym samym pozwala zarobić pierwszemu.
Sprawdza się to doskonale w przypadku, w którym mamy do czynienia z widzem pasywnym. Taki widz nie sprawia producentowi żadnych problemów. Jest bierny, po prostu patrzy na to co zostaje mu pokazane, nabijając tym samym oglądalność i nie marudzi. Albo też nie ogląda, jeżeli mu się nie podoba.
Sprawa zaczyna wyglądać odrobinę inaczej, kiedy widz się zaangażuje. A angażuje się zazwyczaj mocno, bo podchodzi do tego co ogląda bardziej emocjonalnie niż przeciętny obserwator. Zaczyna się udzielać, więc jest aktywnym uczestnikiem kultury fanowskiej. Nie ważne czy zachwyca się i daje upust swojemu uwielbieniu, czy wręcz przeciwnie - jest tak bardzo niezadowolony, że zaczyna hejtować (chociaż to zdarza się również i tym najbardziej zakochanym w danym tworze fanom, jeśli coś pójdzie niekoniecznie tak jakby oni tego pragnęli), zabiera głos, przez co staje się konsumentem produktywnym.